WROCLOW ON TOUR: ASTW 2k13
„Bieda z Nędzą” – biada temu, kto sugerując się nazwą miejscowości, w której w tym roku odbył się ASTW pomyślał, że będzie nudno, miałko i nic nie przebije klimatem stadniny koni „Parnas” w Chruszczobrodzie (zeszłoroczna edycja ASTW). To nie był zlot jak każdy inny. Tego nie da się opisać i racjonalnie przyjąć do wiadomości, ale spróbujmy…
Mając w pamięci zeszłoroczna edycję, w której mieliśmy przyjemność uczestniczyć, będąc świadomym tego, że nie jest to wyjazd na „kolejny zlot”, postanowiliśmy w tym roku już w piątek wyruszyć dość pokaźną ekipą z Wrocławia, po drodze łącząc się z kolejnymi „wrocLOWersami”, by chwilę przed godziną 14-tą, całą wesołą gromadką stanąć przed bramą wjazdową ośrodka „Aqua-Brax”. Byliśmy jednymi z pierwszych, ale w miarę upływu czasu puste place zaczęły się zapełniać coraz to nowymi, topowymi projektami z polskiej, i nie tylko polskiej sceny „tuningowej”.
Z racji tego, że cały „cyrk” miał zacząć się dopiero w sobotę od godziny 10: 00 – piątek był dniem, który śmiało można nazwać treningiem i przygotowaniami do tego, co wydarzyć ma się dzień później. Większość osób skupiła się na rozlokowaniu w terenie malowniczego ośrodka, wypucowaniu i dopieszczeniu swoich aut i wieczorku zapoznawczym nie tylko z samym ośrodkiem ale i z pierwszymi przybyłymi zlotowiczami. Oczywiście nie zabrakło pierwszych nocnych odcinek i konkursów na najlepsze „marchewy” z wydechu a cały dzień został zakończony ładnym akcentem w postaci wieczornego „before chill party” pod jednym z dużych namiotów.
Jako, że „chill party” okazało się „lajtowe” tylko z nazwy, sobota przywitała nas ciężkimi powiekami i osmalonymi od ognia łydkami ;) Pobudka, śniadanko i można było iść pucować auta by były w pełnym blasku gotowe na oficjalne otwarcie zlotu oraz pierwszych zwiedzających.
A było, co oglądać. Auta znane zarówno z sieci jak i ze wszystkich dotychczasowych tegorocznych zlotów. Zebrane w jednym miejscu, bez względu na markę czy nurt, w jakim ich właściciele postanowili podążać ze swoim projektem. Hondy, VAG’i, BMW, static’ki, air ride’y, performance, klasyki i culty – totalny melanż styli, w którym Właściciele tych wyjątkowych aut przy wspólnej zabawie i pogawędkach, bez względu na pochodzenie, bariery językowe, podejście do spraw „tuningu”, przywiązania do danych barw czy koncernu zbudowali piękny obraz, który odzwierciedlał sens tej imprezy. Przy tym wszystkim trzydniowy pełen „czill”, cieszące oko hostessy, wylegujące się nad basenem dziewczyny, procenty i atmosfera sprawiły, że niejeden czuł się nie jak w Nędzy a niczym Cygan pławiący się w bogactwie.
Jako, że nie samym „tuningiem” człowiek żyje organizatorzy zadbali o masę atrakcji. Oprócz basenu, na którym odbywały się dzikie konkurencje takie jak „najlepszy pstrąg” czy najgłupsze skoki do wody, w których „wrocLOWersi” dzielnie zmagali się z kolegami z Czech, każdy z uczestników zlotu mógł zapisać się na udział w atrakcjach przygotowanych przez kipę „Tuning Kingz”. Przyjmowane były zapisy na turniej „streetballa” czy plażowej siatkówki. W drugiej z tych konkurencji nasi reprezentanci w składzie Wieczor, Kosa i Osa vel Radek nie mieli sobie równych i wygrywając każdy mecz „do zera” zostali mistrzami plażówki. Oprócz tego swoich sił można było spróbować w tak pokręconych konkurencjach jak „bungierun”, „surfing” czy „bullriding” (1st Place – CGŁ).
Po zakończeniu wszystkich mniej lub bardziej sportowych konkurencji lwia część zlotowiczów udała się do swoich domków, namiotów, aut by godnie „przygotować się” do wieczornych atrakcji. O godzinie 20: 00 pod głównym namiotem, który później przemienił się w „danceflor” odbył się pokaz filmu stworzonego przez kolegów z Driiive.com. Chłopaki zaprezentowali na nim możliwości swojego portalu oraz kilka aut które posiadają profile na ich platformie. Następnie gładko przeszliśmy do imprezy, która jak się okazało została okrzyknięta jedną z najlepszych, na jakich do tej pory dane było się bawić wielu spośród nas. Podobnie jak w zeszłym roku tak i w tym o muzyczną oprawę zadbali DJ-e z „Backoffice Studio” i zrobili taką siekę, że nogi same rwały się do tańca a ręce z automatu „nak*rwiały węgorza”. Zabawa była dzika i nieprzewidywalna, trwała zgodnie z zapowiedziami „do ostatniego żywego, czyli z moich wyliczeń do kilku minut po 4:00. O tym, że „działo się” mogą poświadczyć pierwsze filmy wypuszczone do sieci takie jak ten zwiastun oficjalnego filmu z imprezy produkcji „Ebisu Studio” (duet Vlad & Knysha). Pełen film już we wrześniu – drżyjcie!
Niedziela rozpoczęła się ciężkim porankiem. Woda smakowała jak nic nigdy dotąd a w głowach pozostawało poczucie dobrze wykonanego melanżu. O godzinie 12 w miejscu, gdzie jeszcze parę godzin wcześniej wiele osób traciło godność, powstawało jeszcze więcej nowych znajomości oraz odnawiały się stare – odbyła się ceremonia wręczenia nagród dla najlepszych aut z placu boju i wyróżnień za – nazwijmy to -„zawody sportowe”. Wśród nagród przyznanych przez organizatorów i partnerów ASTW’13 znalazła się również statuetka od „WL”, którą z rąk Pele’go odebrał GISMO za swojego wyjątkowego VW Polo (już niebawem na łamach www.wrocLOW.pl cykl z serii „Na dzielni u GISMO”). Decyzja „wrocLOW „nie była przypadkowa, bo jak można nazwać przypadkiem to, że to auto zdobyło na zlocie wszystko, co mogło? „PSZYPADEK? NIESONDZEM!”
Po rozdaniu nagród większość ferajny zaczęła powolutku opuszczać „Aqua Brax” z myślą, że to stanowczo za krótko i przydałby się taki tygodniowy zlot, w takim klimacie, w takim miejscu a przede wszystkim z takimi mega pozytywnymi „świrami” wokół. Będziemy długo wspominać to, co przez ten weekend przeżyliśmy w Nędzy. Wielkie ukłony dla ekipy „Tuning Kingz” za zorganizowanie kolejnej pokręconej imprezy. Jedno jest pewne – za rok znów u Was jesteśmy!
Party hard or go home !
Cegieł & ekipa wL
Get LOW Bro!